wtorek, 4 listopada 2014

Just stop hanging around!

Ostatnio jestem wybornym marnowaczem czasu! Tak, uwielbiam te studia, ale nie chce mi się wszystkiego ciągle uczyć i robić... Jeden tydzień całkowicie olałam i trochę mi się zebrało, ale totalnie mi się nie chce... Muszę coś z tym zrobić! Zamiast po przyjściu do domu obijać się z dwie godziny z robieniem obiadu i jedzeniem, to zrobić to szybko! Zrobić co mam zrobić, a potem mieć wolny czas dla siebie! Bo przecież mam też dużo fajnych rzeczy do zrobienia poza nauką! A nie obijać się i mówić sobie, jeszcze 15min i przeglądać tablicę na fb! Całkowite marnotrawstwo! Całkowite! Wkurza mnie to masakrycznie!

Nie wiem czy pisałam, że chodzę na towarzyski? W każdym razie zapiałam się na taniec towarzyski do klubu PWR. Trenerka jest bardzo fajna i ludzie ogólnie też. Jedyne czego mi brakuje, to partner. Jutro będę tańczyć z jednym kolesiem od nas z klubu. Jest nawet spoko, więc zobaczymy. Tyle, że przebiera strasznie w partnerkach. Ale trenerka kazała mu do końca tygodnia znaleźć stałą, więc może się na mnie zdecyduje... Jak to beznadziejnie brzmi. ;P

wtorek, 28 października 2014

#TWERK it

Jakoś ostatnio kompletnie nie umiałam się zebrać do napisania.  Ciągle tylko, napiszę za chwilę, napiszę za chwilę, napiszę za chwilę... No, ale w końcu mi się udało.

W sumie, to zaczyna fajnie lecieć, bo mam co robić. Co prawda przez ostatni weekend... hmmm... Weekend? W sumie, to od czwartku do poniedziałku niesamowicie się. opieprzałam. Nie zrobiłam kompletnie nic! Tylko imprezy i koleżanka do mnie z byłej pracy przyjechała. Oczywiście skutkiem tego jest chroniczne niedospanie, żarłoctwo i lenistwo, ale pracuję nad tym. ;P So TWERK it!

W sumie, to dużo rzecz się stało o których miałam napisać, ale oczywiście nie napiszę, bo to za dużo naraz. ;P Muszę w każdym razie wrócić do dobrych nawyków rzywieniowych. XD I nie tylko oczywiście. Mam tyyyle fajnych rzeczy do zrobienia. 
Dzisiejszy post miał być konkretny, ale kompletnie nie pamiętam o czych chciałam napisac i wyszedł o niczym trudno... Just TWERK it! ;P


poniedziałek, 13 października 2014

To do.

Wstałam.
Walczyłam ze sobą, walczyłam, ale wstałam.
Oczywiście sama sobie jestem winna, że wczoraj nic nie zrobiłam, poszłam późno spać, więc dzisiaj będę usypiać, ale to norma.
Ale dzisiaj już wszystko zrobię. Udało mi się wstać, więc dalej będzie ok ;P Nałożyłam sobie na włosy śmierdzącą Amlę. To jedyna odżywka, która rzeczywiście działa na moje włosy. Taki olejek. Powinno się go nakładać co najmniej 1h przed myciem głosy. Toteż nałożyłam, a tę godzinę mądrze wykorzystam. 

Oczywiście byłam jednak chora, ale na szczęście tylko przez 2 dni. Takie lekkie przeziębienie. o nie zmienia faktu, że znowu się straaaaasznie rozleniwiłam. Miałam ochotę dzisiaj znowu nic nie robić, tylko kolejny dzień oglądać filmy i dramy na kompie... Masaaaaakra. Ale nic nowego. Dzisiaj mam zajęcia, więc trzeba zebrać dupę.

Strasznie mnie ostatnio wkurza moje zachowanie... Chyba bardziej niż zawsze.
Żeby coś, cokolwiek, w życiu osiągnąć, to trzeba włożyć w to dużo pracy. Nie ważne w jakiej dziedzinie. Dobrze to wiem... Ale... Ostatnio mi się nieeee chceee... Oczywiście bardzo się cieszę, że dostałam się na tą architekturę i wiem, że nie mogę tego spierdolić. Ale mi się nieeeee chceeeee.... Dupa, dupka, dupęcia, dupciunia. Ale nie ma zmiłuj się. Dzisiaj wstałam i wezmę się zaraz nie tylko za naukę, ale też za inne życiowe sprawy. Między innymi schudnę, bo już po prostu tak mnie wkurwia ten brzuch (on najbardziej), że nie ma chuja. Już pisałam, że Kate (moja współlokatorka), niesamowicie zdrowo się dożywia i zna się na ogólnie na jedzeniu. Będę starała się ją naśladować, oczywiście tylko w pewnym sensie, bo ona nie je mięsa, a ja uwielbiam i się nie wyrzeknę. ;P 
Ale o, tyle. Bo już zaczynam pieprzyć, zamiast konkretnie pisać...
Do następnego.


piątek, 10 października 2014

Akademickość

Wczoraj miałam uroczystą immatrykulacje na studiach. Było cudownie. Dziekan, Rektor, Prodziekani byli w togach, był Hymn Polski i Poliechniki. Zaczęło się krótkim przemówieniem, jednego z architektów miejskich Wrocławia (niestety nie pamiętam jak się nazywa, a nie chce mi się teraz szukać), potem przemówienie Urbanisty. Pani rektor przedstawiła nam historię Politechniki Wrocławskiej i naszego wydziału, a na końcu jeden z profesorów z Ochrony Zabytków wygłosił wykład o udziale wykładowców i studentów naszego wydziału w pracach renowacyjnych w Egipcie.
Moim zdaniem było na prawdę ciekawie. Przy jednej z przemów, aż mi się łezka zakręciła w oku. Architektura. Wrocław. Jest na prawdę cudownie. Długo na to czekałam. Oczywiście będzie w 3 dupy roboty, co już się zaczyna, ale to dobrze. Muszę się w końcu zająć czymś porządnym.
Wracając do immatrykulacji... Oczywiście grono osób, nie przyszło, bo im się nie chciało. A dużo z tych, którzy przyszli stwierdzili, że było niesamowicie nudno. Trochę mi przykro z tego powodu. Przyznaję, ja też w pewnym momencie się zdrzemnęłam, podczas historii Politechniki. Ale moim zdaniem to był jedyny nudny kawałek. Reszta była na prawdę ciekawa i smutno mi, że tak dużo ludzi uznała to za nudziarstwo. Ale w sumie to nie moja sprawa, don't care. XD



Wszystko super, ale od trzech dni boli mnie gardło. A dzisiaj dość mocno. Jest nie dobrze, bo po pierwsze, zawsze choruje raz w roku w okresie wrzesień-listopad, a do tego zawsze choroba zaczyna mi się od gardła. Anginy i tego typu rzeczy. A biorąc pod uwagę, że w zeszłym roku udało mi się uciec tej tradycji, to może być kiepsko. Do tego nie mam kasy na żadne leki... Ale nie ma chuja! Nie mogę być teraz chora! Nie mog sobie zrobić zaległości na samym początku! 
Jutro rano wypije mleko z czosnkiem i miodem!
Będzie dobrze!!!!

wtorek, 7 października 2014

Jak ciekawie.

Na studiach oczywiście. W sumie, to przez wszystkie oficjalne rzeczy dzisiaj miałam dopiero drugi dzień normalnych zajęć. Ale już jest ciekawie. ^^ W ogóle, mam spoko ludzie na roku więc będzie dobrze.

Moja współlokatorka, super-zajebiście się odżywia. Po prostu zdrowo, bardzo. Mam nadzieję, że się od niej poduczę trochę ciekawych przepisów. W ogóle Kate (Nazwijmy ją tak, bo jest podobna do aktorki która grała w Dirty Dancing 2 Kate XD) jest cudowna! Po prostu z nieba mi spadła taka współlokatorka! Bardzo inteligentna i pracowita a zarazem zapominalska i gubiąca wiele rzeczy. ;P Ale o niej jeszcze potem...
Jeśli chodzi o moje jedzenie, to jak na razie to staram się nie obżerać i nie wpieprzać samych (kochanych) frytek. I w końcu doczekałam się mieszkania samej! Czekałam na to od gimnazjum! Zobaczymy jak się przystosuję do studencko-architektonicznego życia we Wrocławiu. Ale mam wrażenie, że będzie zajebiście ;P


wtorek, 30 września 2014

START

Taaak... Właśnie stworzyłam post o tak dennym tytule. ;P No, ale trudno się mówi.

Zaczyna się październik, studia. W końcu. Zbyt długo na to czekałam. W końcu będę miała duuuużo do roboty. A mam zamiar maksymalnie się zaangażować. Mam już dość tracenia czasu. Dobre oceny na studiach + koło dodatkowe + międzynarodowa organizacja studencka. Tak ma być. Muszę włożyć w końcu dużo wysiłku w coś co przyniesie efekty a nie w jakieś pierdoły. Oczywiście 50 tysięcy razy starałam się zmotywować w środku wakacji, ale dupa blada oczywiście z tego wyszła. ;P
W końcu mogę się trochę ustabilizować. W prawdzie na razie ot tylko 4 miesiące, ale będzie ok. Bez przeprowadzek ani innych gwałtownych ruchów. Brak wymówek.
Mam nadzieję, że mi się uda. Uda się. Musi się udać. Już zbyt wiele razy łamałam obietnice względem siebie.
A skoro się uda i będę konsekwentna, to na pewno będę potrzebowała tego bloga. Tak już mam. ^^

środa, 27 sierpnia 2014

Changes

W sumie to we wszystkim. Przecież dawno mnie nie było. XD

Po pierwsze zmieniłam wygląd bloga. Mam nadzieję, że sie podoba. Mi jak na razie się podoba, zobaczymy co powiem na ten temat za tydzień. ;P

Najważniejszą zmianą jest jednak to, że dostałam się na architekturę we Wrocławiu. Tak, tak. ^^ W końcu ofiara się dostała. Oczywiście rzygam z tego powodu szczęściem. Co prawda nie mam jeszcze załatwionego mieszkania, co mnie trochę martwi, ale raczej mi mieszkań we Wrocku nie braknie, więc nie jest źle. Najwyżej przemęczę pół roku w dziwnych warunkach a potem poszukam czegoś lepszego. Może poznam kogoś z roku z kim coś wynajmę... W sumie mam taką nadzieję, bo jak na razie znam tylko jedną dziewczynę, ale ona mieszka z kuzynką. Poza tym jest spoko, ale raczej żadnej bliższej znajomości z tego nie będzie. No ale to Wrocław. Na pewno znajdę jakieś ciekawe, bratnie dusze, nie? ;P

Od ostatniego postu zdążyłam się przeprowadzić dwa razy. Od mamy do koleżanek i z powrotem do taty. Długo by opisywać. Na pewno to zrobię, ale nie dzisiaj. XD W każdym razie wygląda na to, że mieszkając z tatą czuję się najbardziej osamotniona i najbardziej potrzebuje tego bloga... To trochę smutne. Bo jakby nie było, to z Mamą prawie w ogóle nie rozmawiam, oprócz kłótni, a koleżanki to coś innego. U taty jest mój dom, więc powinnam się tu czuć najlepiej a tu dupa. Cieszę się, że niedługo wyjadę do tego Wrocławia.

Na dzisiaj tyle, będę pisać niedługo. ;*

sobota, 14 czerwca 2014

16

Jest zajebiście.
W poniedziałek rano wstałam z nową energią. Nie wiem skąd się wzięła, ale nie zniknęła do dzisiaj, więc jest zajebiści. XD
Ostatnio świetnie mi się rysuje. Po prostu śmigam i śmigam bez wysiłku. Pierwszy (i najważniejszy) egzamin już za 2 tygodnie, wiec mam nadzieję, że utrzymam formę. Szczerze mówiąc, jestem dobrej myśli. Dobrze wiem jakie błędy zrobiłam w zeszłym roku i wiem, że ich już nie popełnie. Oczywiście mogę spieprzyć miliony innych rzeczy... ale.. Mój poziom bardzo się poprawił. Jeśli tylko się masakrycznie nie zestresuje (co raczej mi się nie zdarza), albo nie dostane tematu z kosmosu, to powinnam zdać. ^^

Ten tydzień miałam strasznie zajęty i następny zapowiada się nie lepiej. Ale lubię tak.

Biorę się za zmianę wyglądu bloga. Jeżeli czytasz to pól godziny po opublikowaniu tego posta, a blog wygląda jak dawniej,  to znaczy, że nie zdzierżyłam. ;P

piątek, 6 czerwca 2014

15

Ja pierdziele... Mam totalnego doła... jaka masakra.
Nic mi się nie chce...
Nawet wyszłam dzisiaj wcześniej z rysunku, bo już po prostu nie miałam siły.
A rano miałam taki dobry humor...
Zmienia mi się normalnie jak... nie wiem w sumie co jest takie zmienne, jakoś mi się nie chce myśleć.

Wczoraj w pracy było ok. Nadprogramowo zjadłam tylko cienki kawałek banana bread i trochę kurczaka, którego wrzuciłam do złego sosu. ;P

Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy nie miewałam takich huśtawek nastroju. To do dupy. Nie lubię pisać takich beznadziejnych postów.

Zrobiłam se maxmodels za namową znajomego fotografa i jednej kumpeli. Żenada, niby po co. I tak nic z tego nie będzie.

czwartek, 5 czerwca 2014

14

Byłam wczoraj na Yves Saint Laurent. Film cudowny. Piękne kadry, muzyka, stylizacje, cudowna gra. Tyle, że strasznie dołujący. Przynajmniej w moim przypadku. Chyba żaden film mnie wcześniej tak nie nie zdołował....
Człowiek ma niesamowity talent, odnosi taki sukces a mimo wszystko tak sam siebie wyniszcza... Smutne.
Wtedy nachodzą mnie myśli: A co ja zrobię ze swoim życiem? Uda mi się kiedykolwiek osiągnąć jakiś sukces? Bo przecież nie mam specjalnego talentu do niczego... Ogólnie wróciłam po seansie do domu po 15 (byłyśmy w kinie na 12:40, bo kumpela nie mogła później) a o 16 położyłam się spać... Normalnie totalny dół. Po samym filmie miałam ochotę się iść nawalić, ale stwierdziłam, że "chyba mnie pojebało". Przecież nie można tak bardzo przejmować się filmem...

Jeśli chodzi o dietę, to jest ok. Zaraz idę do pracy i dzisiejszy dzień będzie dla mnie sprawdzianem. Pyszne jedzonko dookoła przez 12 godzin... Muszę dać radę!