piątek, 23 maja 2014

12

Jaaa nie moooogeeee... Gorąąąąco!
Nie żebym narzekała, bo uwielbiam lato, ale muszę się jeszcze dostosować, bo jak na razie to zdycham.  Wczoraj byłam w pracy, a to już totalna masarnia była. Dosłownie. W kolalu jest z 30 stopni, powietrze stoi bez ruchu, bo mamy jeden mały wiatraczek co gówno daje. A na dodatek cału czas gotujemy, albo coś robimy na grilu, wiec jest jeszcze cieplej... A szefowa twierdzi, że nie jest tak źle. :/ Pewnie pomyśli o klimatyzacji, albo jakiś nawiewach dopiero jak któraś z nas zemdleje. :/ A jak tak dalej pójdzie to to niedługo nastąpi, bo wczoraj nie tylko ja byłam na skraju... Ale co się dziwić, jak się zapieprza w takiej temperaturze 12 godzin, a śniadanie je się o 19 wieczorem, bo wcześniej nie ma czasu... :/
Ale dobra. Koniec narzekania. Nic mi to nie da w Was tylko zanudzi.
Co do diety to ostatnio masarnia. Często jestem w pracy, a tam nie umiem się opędzić od jedzenia... i chociaż śniadanie jem wtedy o 19, to obiad, kolacje, podwieczorek i 8 deserów zjadam w ciągu 3 następnych godzin. A potem jestem napchana, źle się czuję i się wkurwiam na swoją głupotę. Wtedy następnego dnia nie jest głodna, ale wieczorem wpierdalam na nowo... Co zrobić...
Potrzebuję jakiegoś cholernego kopa w dupę, bo nie wiem co właściwie teraz robię. A motywacji gdzieś uciekła całkowicie. Tylko się użalam i wpierdalam... :/

Dzisiaj sobie zrobiłam taki mały, że tak powiem detox. Samy płyny. Ale wieczorem idę na piwo więc na pewno znowu coś zjem. Inaczej nie mogę bo się źle czuje potem.

Sorry za te przekleństwa. Wkurza mnie strasznie moje słownictwo ostatnio, ale jakoś inaczej nie umiem się wyrazić... 

See you soooooooon

1 komentarz:

  1. Pogoda jest super, żeby iść na jakiś spacer albo poopalać się.. ale w pracy, musi być ciężko bez klimatyzacji. U mnie na uczelni nie we wszystkich salach jest i też jest masakra. Może spróbuj zmusić się do śniadania rano, by wieczorem nie mieć " mini napadu " ? :)

    OdpowiedzUsuń